Z moją dwuletnią córką Zosią byliśmy ostatnio w kościele, tak się akurat składa, że przy kościele jest plac zabaw dla dzieci. No i jakoś tak w połowie mszy zabrałem Zośkę i Bartka (kuzyn Zosi) na plac zabaw.
Bartek pobiegł jak czort bujać się na słoniu (taki słoń na sprężynie z resorów chyba), a ja z Zosią szliśmy powoli na huśtawki. Przechodząc koło Bartka, Zosia powiedziała, że idziemy się huśtać.
W jednej chwili Bartek zeskoczył ze słonika jak żbik i pobiegł na huśtawkę.
Zosia wyraźnie podenerwowana zaczęła biec za nim, ale z racji tego, że Bartek jest o rok starszy, nie udało jej się go dogonić i w efekcie Bartek szybciej usiadł na huśtawce.
Córka podeszła do niego, wyciągnęła rękę i wskazując w bliżej nie określonym kierunku, krzyknęła: „DO BUDY !!!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz