Dawno nic nie pisałem, mam nadzieje że nie wyszedłem z wprawy.
Przedwczoraj przeinstalowałem system, bo pojawiały się jakieś problemy ze startem systemu na zasilaniu z akumulatora. Nie wiem o co konkretnie chodziło, ale pojawiał się napis "Start init disc crypt - [ok]" i na tym się kończyło. Potrzebny był twardy reset. Było to bardzo denerwujące.
I tym oto sposobem "Miętowa Helena" popadała w niełaskę.
Postanowiłem powrócić do korzeni i zainstalowałem sobie Ubuntu "Karmelkowego Koliberka".
Poszło szybko i bez problemów.
A potem dzięki temu, że partycje /home mam osobną i podczas instalacji ustawiłem ją jako /home prawie wszystko od razu hulało jak należy i było gotowe do pracy.
doinstalowałem tylko conky, forecasta, picase, smplayera, codeki (restricted) i AbiWorda i byłem gotowy.
Całość zajęła mi około godziny.
Ale i tak nie mogę się doczekać kwietnia, bo wtedy przyjdzie czas na przełomowego Ubuntu 10.4 LTS i coś czuje, że to będzie naprawdę coś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz